Jak natrętne insekty, wracają do niego niewygodne i piekące pytania: Jaki jest sens jego istnienia? Kim on jest? Po co to wszystko?! Na każdym kroku mierzy się z muzułmańską pobożnością- komu oddają cześć? Kim On jest? Ale ta religia - z Bogiem, który nie jest z ludźmi, a ponad nimi, który jest nieosiągalny, godny tego, by Go adorować, zbyt wielki, by można było z Nim być- raczej go odpycha, i to w stronę chrześcijaństwa.
Zaczyna czytać Biblię, filozofów chrześcijańskich. Wielokrotnie rozmawia z Marią de Bondy o swoich duchowych rozterkach, a ona namawia go, żeby poszedł do pewnego, pobożnego kapłana, który udzieli mu odpowiedzi na nurtującego Go pytania.
Islam wywarł na mnie potężne wrażenie (…) Obserwacja tej wiary, tych dusz żyjących w ciągłej obecności Boga pozwoliła mi odnaleźć coś głębszego i prawdziwszego od wielkoświatowych rozrywek.