Niedziela Chrztu Pańskiego, Umiłowany

10 stycznia 2015 r. Niedziela Chrztu Pańskiego

Umiłowany


Ewangelia Łk 3,15-16.21-22

Gdy więc lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w sercach co do Jana, czy nie jest Mesjaszem, on tak przemówił do wszystkich: Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem. Kiedy cały lud przystępował do chrztu, Jezus także przyjął chrzest. A gdy się modlił, otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił na Niego, w postaci cielesnej niby gołębica, a nieba odezwał się głos: Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie.

 

Rozważanie

„Jak tylko mnie zobaczył, pokochał mnie”. Czyli miłość od pierwszego wejrzenia. Czy znamy to uczucie: wiedzieć, że jest się kochanym?
To zdanie znajduje się pośród rozważań brata Karola nad ewangelią o bogatym młodzieńcu, Mk 10, 21, gdzie pełne szacunku i miłości spojrzenie Jezusa spoczęło na tym młodym człowieku.
„Jak tylko mnie zobaczył, pokochał mnie”. To jest również spojrzenie Ojca na Syna, to jest doświadczenie Syna, który jest miłowany. W dzisiejszej ewangelii to sam Jezus z Nazaretu jest obdarowany spojrzeniem Ojca, które nieustannie na nim spoczywa, będąc czułym wyrazem Jego miłości.


„Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie”. Być może Jezus nie spodziewał się ze strony Ojca  tak publicznego wyznania miłości. On – Bóg – a przecież człowiek, jeden z wielu, zstępujący do wód Jordanu, aby dać się ochrzcić. Jezus, jeden z wielu , miłujący ludzkim sercem – a przecież jedyny umiłowany. Pokornie staje się człowiekiem tak zwyczajnym, jednym z wielu Nazarejczyków, jednym z wielu Żydów, jednym z wielu cieśli…, i jako taki ustawia się w kolejce do chrztu. Jeden z wielu – a przecież jedyny w swej godności synowskiej, jedyny w tej więzi z Ojcem, przeżywanej wśród codziennych wydarzeń.


Spoczęło nad Jezusem z Nazaretu troskliwe i kochające spojrzenie Ojca i usłyszał, że jest kochany.
Jaka jest misja Jezusa? Przyszedł nam powiedzieć o miłości Ojca do nas, ludzi – i dał nam tego doświadczyć poprzez miłość swego ludzkiego serca, serca Człowieka z Nazaretu.
To właśnie poprzez ludzkie więzi możemy najczęściej doświadczyć czegoś z miłości Ojca ku nam. Również brat Karol miał takie doświadczenie, o którym wspomina w swych listach i rozważaniach. O swojej kuzynce, Marii de Bondy, mówi: „była pierwszym narzędziem Bożego miłosierdzia wobec mnie”. W swych pismach duchowych pisze: „ Towarzyszyła Ci, Boże, jedna wspaniała dusza. Jej cichość, czułość, dobroć, łagodność dawały się odczuć…” Przez tą cichą miłość, Maria de Bondy przyprowadziła Karola do większej Miłości.
Jaka jest nasza misja, w ślad za Jezusem z Nazaretu i za bratem Karolem?

„Skoro Bóg jest Ojcem każdego człowieka, ile miłości jesteśmy dłużni każdemu dziecku tego Ojca…!”

Nad Jezusem z Nazaretu rozległ się głos – słowa Ojca, pełne miłości.
Nad bratem Karolem zabrzmiały słowa miłości przez Marię de Bondy.
W moim życiu również Bóg pokochał mnie przez kogoś.
Wiemy, że jesteśmy kochani – i co wynika z tego doświadczenia…?
Pozwólmy, by brat Karol nam pomógł: „ Za przykładem Jezusa kochajmy gorąco każdego człowieka i okazujmy mu tę miłość, jak tylko go spotykamy, tak, aby mógł powiedzieć: "jak tylko mnie zobaczył, ukochał mnie".

 

Modlitwa

Dzięki Ci, Ojcze, że objawiasz mi się poprzez ludzi, abym mógł doświadczyć Twojej miłości… Dziękuję Ci za … (imiona konkretnych osób). Naucz mnie okazywać miłość i nie bać się kochać moim ludzkim sercem.

 

Rozważa mała siostra Lubica.